Tak w skrócie można opisać ostatnie 9 dni spędzone przez uczniów na zielonej szkole w Łazach. Podróż jak zawsze minęła nam szybko i przyjemnie. Naszą „białą fregatą” kierował kapitan pan Artur. Na pokładzie o porządek dbali: nasza pani kierownik Krystyna Holik i opiekunowie: panie Janina Bagnicka, Katarzyna Ciapaj i pan Tomasz Górski. Morze przywitało nas i pożegnało chłodno, lecz pozostałe dni były ciepłe i słoneczne. Jak sami uczestnicy stwierdzili czasu wolnego nie było. Każdego dnia szukaliśmy nowych przygód. To wycieczka do Kołobrzegu i „Piracka przygoda” , szaleństwa w aqua parku w Koszalinie, to znów niezastąpiony zakupowy szał w Mielnie. Nie zabrakło również rejsu statkiem „Mila” ze zmęczonym życiem bosmanem. Było i coś dla ciała: studzące temperamenty lody i osładzające życie gofry. Upalne dni spędzaliśmy na plaży, opalając nasze blade twarze i hartując ciała w morskich falach. Sport i aktywny wypoczynek był nieodzownym elementem każdego dnia. Poranny jogging pomagał otworzyć oczy, a wieczorne rozgrywki w piłkę nożną i siatkową zapewniały spokojny i długi sen. Wśród naszej pirackiej braci znalazło się 14 „zielonych” uczestników, którzy po raz pierwszy uczestniczyli w zielonej szkole. Nie zapomnieliśmy o nich. Po pokonaniu kilku prób, łaskawy Neptun przyjął ich do grona prawdziwych piratów morskich. Wychowawcy pełniący po raz pierwszy tak odpowiedzialną funkcję (pani Kasia), nie mogli liczyć na łaskawość. Zanurzeni w morskich falach, zdobyli kwalifikacje do pełnienia tak zaszczytnej funkcji. Pozostałej części kadry nie brakowało atrakcyjnych niespodzianek. Sztuczne węże, żywa żaba, wszechobecne komary, latające balonowe bomby wodne nie pozwalały się nudzić. Zadbano również o duchowy rozwój naszej młodzieży, biesiadując przy ognisku i wyciskając ostatnie krople potu w trakcie „szalonych” dyskotek. Pobyt w McDonaldzie w drodze powrotnej zaspokoił niespełnione marzenia naszych gimnazjalistów.
Tegoroczna zielona szkoła dla wielu uczestników na pewno będzie niezapomniana. Dla jednych z tego powodu, iż łatwo było coś zgubić, dla innych, bo był to ich pierwszy wyjazd nad morze. Dla kilku osób niestety ostatni, gdyż wyruszają w nowy, nieznany rejs.
Krystyna Holik, Tomasz Górski