,, Wiele tracimy  wskutek tego,
Że przedwcześnie uznajemy coś za stracone”
Johan Wolfgang Goethe
Niestety taką postawą wykazują się niektórzy uczniowie, gdy na horyzoncie pojawia się szansa wzbogacenia się o wiedzę. Trzeciego lutego klasy gimnazjalne wzięły udział w wyjeździe edukacyjnym do teatru na spektakl ,,Próba życia’’. Sztuka wystawiona przez aktorów z Narodowego Teatru im. A. Mickiewicza we Wrocławiu była bardzo interesująca, przedstawiona w ciekawy i profesjonalny sposób, a ,,na dokładkę” miała na celu udzielenie nam cennej lekcji życia. Co z tego?
Niespełna dwugodzinny spektakl opowiada o zamkniętym w sobie chłopcu, który nie potrafi uwierzyć w siebie i w swój talent. Cichy, bo taki pseudonim nosi, w tajemnicy przed rodzicami rzuca szkołę medyczną, aby kształcić się w szkole aktorskiej. Jest zdolnym uczniem, ale boi się krytyki, a swoje utwory komponuje ,,do szuflady’’. Jego talent hamuje syn sławnej aktorki. Marlon zachowuje się, jakby był pępkiem świata. W środku semestru do szkoły trafia nowa uczennica. Marta, pełna życia dziewczyna, szybko poznaje, jaki naprawdę jest Marlon( żałosny aktorzyna, nie umiejący nauczyć się tekstu na pamięć, pnący się na szczyt po drabinie wpływów swojej matki i talentu innych) i robi wszystko, by pomóc Cichemu uwierzyć w siebie. Chłopak związuje się emocjonalnie z Martą.
Po niecnym uczynku zazdrosnego Marlona, ( który  wydał sekret Cichego) i konfrontacji z ojcem, Cichy odkrywa bolesny sekret Marty– dziewczyna ma chore serce! W dniu premiery Marta błaga Marlona, aby zadzwonił po pogotowie, jednak chłopak odmawia. Marta, dowiedziawszy się, że ojciec Cichego przyjechał, postanawia wyjść na scenę. Decyzja okazała się mieć tragiczne skutki. Marta umiera w objęciach Cichego. Jednak  umiera szczęśliwa, bo osiągnęła swój cel: zmieniła zakompleksionego chłopaka.
Sztuka bardzo piękna i pouczająca.  Ciągle powtarzane słowa ,,carpe diem” (chwytaj dzień) i mająca wiele morałów, ale powtarzam, co z tego? Po co aktorzy w ogóle zadawali sobie trud, skoro większość z nas przybiera lekceważącą postawę, tak zaślepiona telewizją i efektami kinowymi, że w teatrze … zasypia? Albo nie umie się zachować? Jak co roku powtórzyła się ta sama sytuacja: niecenzuralne słownictwo, głośne krzyki i gwizdy, złośliwe uwagi pod adresem aktorów, a nawet dzikie wrzaski. Czy tak powinniśmy się zachowywać w teatrze? W ten sposób pokazujemy nie tylko to, że lekceważymy prace aktorów, ale także to, że jesteśmy niewychowani, a poziom kultury osobistej jest żenująco niski. Na szczęście nasza szkoła należała do tej grupy, która potrafiła przyzwoicie się zachować… Ale następnym razem w teatrze, w kinie, wszystko jedno gdzie, zastanówmy się, co nam przystoi, a co nie…

Angelika Rąpała